W pierwsza sobotę lipca, w Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie, o godzinie 18:00 odbyło się nabożeństwo fatimskie przy wystawionym Najświętszym Sakramencie, a następnie sprawowana była msza święta. Kościół był w znacznej części wypełniony wiernymi, pomimo atrakcyjnej pogody, zachęcającej do spędzenia czasu na świeżym powietrzu, aby odreagować zakończony niedawno długotrwały okres opadów, burz i powodzi. Przyjechaliśmy tu samochodami, po drodze mijając pieszą grupę pielgrzymkową św. Andrzeja Boboli, której do końca dziennego etapu w Strachocinie pozostało ok. półtora kilometra. Pielgrzymi, utrudzeni i opaleni, nie brali udziału w liturgii, ale do wnętrza kościoła dochodził ich śpiew. Poprosiłem jednego z pielgrzymów, mieszkańca mojej parafii, aby podzielił się swoim świadectwem i poniżej zamieszczam jego wypowiedź.

Wojciech Winnik

To był etap sztafetowej pielgrzymki Lesko-Strachocina. Ze względu na zaostrzenie sanitarne, mogła w nim brać udział ograniczona do 150 liczba osób. Mogłem być wśród nich, gdyż zapisałem się wcześniej. Grupa św. Andrzeja Boboli wędrowała wraz przewodnikiem, ks. Tomaszem Podolakiem. Pielgrzymka niczym się nie różni od poprzednich, tylko jedzenie we własnym zakresie i nie zostajesz nocować. Wczoraj szli jeszcze pielgrzymi z Przemyśla i Radymna, dzisiaj idzie Brzozów, Jarosław, Leżajsk, a jutro Krosno, Łańcut i Przeworsk. W następnych dniach każda grupa ma wyznaczony odcinek do pokonania. My we wtorek jedziemy o 4 rano do Grodziska i idziemy do Lubziny, a potem wracamy do domu. Tym, którzy nie mogą wybrać się na szlak, polecam udział w duchowym pielgrzymowaniu.

Walerian