Meru, przed rekolekcjami.

Właśnie mija trzeci dzień w Mitunguu, region Meru, w szkole Val di Sole, gdzie mieści się politechnika dla chłopców i szkoła podstawowa dla dzieci. Jest to pierwsza okolica, i chyba jedyna, jaką odwiedzimy poza Nairobi. Droga zajęła nam około 6 godzin – niby asfalt, ale tylko jedna nitka, co chwilę progi zwalniające i to wielgachne – raz gdy kierowca nie zahamował, podrzuciło mnie do góry aż uderzyłam głową w dach :) Tu w okolicy dominują gaje bananowe, gleba jest czerwona i pylasta, nieco dalej zaczyna się sawanna.

Przygotowujemy się do rekolekcji – na razie robimy zakupy i odprawy diakonii. Kupić trzeba dużo jedzenia, środki czystości, komunikanty i wszystko, co może być potrzebne. Oczywiście mieliśmy dużo radochy w markecie, wożąc dwa wózki pełne papieru toaletowego:) Pomagali nam dwaj chłopcy stąd – oni są już nauczeni, że kobietom trzeba pomagać, więc dzielnie pchali wózki, ale na ogół tutaj to kobiety są od noszenia zakupów:)
Będziemy przeprowadzać tu dwa różne stopnie, będą więc dwie diakonie. Jedynkę poprowadzi ojciec Kazimierz, franciszkanin, wraz z jeszcze jednym franciszkaninem, którego jeszcze nie znamy. Odpowiedzialnym będzie Piotrek,
a animatorkami dwie Kasie, Ola i Agata, wspierani przez dwóch kenijskich kleryków, którzy formują się w Polsce i sporo mówią po polsku. Jednego z nich, Johna, już poznaliśmy. Rekolekcje X kroków ku dojrzałości chrześcijańskiej poprowadzi ksiądz Bartłomiej, odpowiedzialną będzie Judyta, a animatorkami dwie Izy, Ania i Patrycja. Plan mamy bardzo napięty, wkrótce zacznie się „kołowrotek”, w którym nie będziemy mieć czasu na praktycznie nic niezwiązanego z rekolekcjami, dlatego bardzo potrzebujemy modlitwy!
Następnego dnia podjechaliśmy w 5 osób do pobliskiej parafii – to była jak na razie dla mnie najciekawsza wyprawa, więc ją troszkę opiszę. Parafia leży jakieś 10 km od Mitunguu, właśnie tam, gdzie nieopodal zaczyna się sawanna, dojechaliśmy tam na piki-piki, czyli na motorynkach, które są w stanie przewieźć kilkoro ludzi lub pomieścić niewyobrażalnie dużo bagażu. Są pagórki i dolinki, jest pięknie, parafia jest nowiutka, ma 6 miesięcy, dopiero tworzą się struktury. Jest w niej taki ksiądz kenijski bardzo rozgarnięty, pracowity, widać, że traktuje bycie proboszczem jak wyzwanie. Z terenu tej parafii trzech chłopców było w zeszłym roku na rekolekcjach, w tym roku niestety nie dadzą rady ze względu na szkołę. Generalnie tu jest zima, oni mają wakacje w grudniu. Ksiądz (Father Andrew) chciałby mieć Oazę
w parafii – widzi to jako szansę na rozwój i ożywienie, zaangażowanie świeckich. Tych 3 chłopców mogłoby mu pomóc, tylko pytanie, jak ich przygotować do prowadzenia Oazy, skoro nie mogą być na rekolekcjach? Nasza wizyta wyglądała tak, że podjechaliśmy na 2 motorach do tej parafii, okazało się, że ksiądz w tym momencie wyszedł na spotkanie modlitewne, więc poszliśmy w wioskę do domów tych chłopców, odprowadzeni przez gromadkę dzieci, która w ciągu wyprawy się rozrastała. Generalnie dzieci tu mają radochę z samego naszego widoku, lubią nas trzymać za ręce, bawić się nimi, oglądać żyły i pieprzyki na naszych rękach ;) Domki (lepianki) są rozsiane po okolicy między drzewami mango, baobabu czy awokado i polami bananowców, grochu czy kukurydzy, prowadzą do nich takie wąskie ścieżki. Chłopcy nie spodziewali się naszych odwiedzin, więc mieli ogromną niespodziankę, widząc naszą grupę, ich rodziny również. Rozdaliśmy różańce i obrazki, trochę kredek i kolorowanek, po czym wróciliśmy do parafii.

Wieczorem pojechaliśmy do parafii w Mitunguu na adorację, by w tym szalonym czasie zawierzyć wszystko Panu i trochę po prostu z Nim pobyć, zjednoczyć naszą wolę z Jego. Wracaliśmy z ojcem Francisem autem terenowym na pace – pylistą drogą, po wertepach, ale w tym wszystkim radości było co niemiara.

W piątek przyjechali wszyscy uczestnicy – jesteśmy bardzo zaskoczeni ponieważ przyjechało ich o wiele więcej niż się spodziewaliśmy. Niektórzy z nich musieli przebyć drogę, która trwała 25 godzin…

Wieczorem mieliśmy spotkanie zapoznawcze dwóch turnusów. Następnego dnia jedziemy wszyscy na ślub młodych, którzy uczestniczyli w poprzednich oazach w Kenii. W niedzielę zaś, po powrocie rozpoczynamy 1 dzień rekolekcji.

Niech Niepokalana nas prowadzi.
Oddajemy się Waszej pamięci modlitewnej! Alleluja!
An. Ania Jungiewicz

(http://misyjnaprzemysl.weebly.com/kenia-2016)