Formuła Fos-Zoe określa nie tylko istotny element ideału wychowawczego, ideał człowieka zintegrowanego, ale również swoisty postulat metodyczny. Metoda ta polega na stałym dążeniu do podciągania życia do wymagań światła, do poważnego traktowania światła prawdy jako siły normatywnej, do zbliżania w człowieku sfery umysłu i poznania oraz woli i działania. To dążenie czy tendencja prowadzi do poszukiwania różnych konkretnych zastosowań i realizowania tej jedności w różnych formach.

„Ruch Światło-Życie jako pedagogia nowego człowieka” ks. Franciszek Blachnicki

Powyższy tekst Ojca należy do tych bardziej naukowych. W zaledwie trzech zdaniem odnajdujemy tyle treści, że można by napisać nie artykuł, ale pewnie i pracę naukową. Spróbujmy jednak przed pryzmat tej zwięzłej wypowiedzi przyglądnąć się procesowi formacji chrześcijańskiej w naszym Ruchu. Świadomie nie użyłem stwierdzenie „formacja oazowa”, ponieważ to, co stanowi istotny element formacji w Ruchu jest tak naprawdę procesem, który powinien przejść każdy chrześcijanin, w takiej czy innej formie. Ale o tym za chwilę.

Najpierw zauważmy, że termin „pedagogia” odnosi się do całego życia człowieka. Jest zatem pojęciem szerszym niż „pedagogika”, które odnosimy do wychowania dzieci i młodzieży. Pedagogia nowego człowieka rozpoczyna się w momencie, kiedy człowiek uświadomi sobie istnienie Boga jako osoby, czyli na etapie ewangelizacji i trwa aż do momentu przejścia z tego świata do rzeczywistości bezpośredniego poznawania Boga w niebie. Pedagogia nowego człowieka to proces, w którym Bóg prowadzi nas niejako za rękę. Zobaczmy, że takie ujęcie procesu formacji kładzie wyraźny akcent na rolę, jaką w tym procesie odgrywa Bóg. On jest pierwszym Formatorem, Pedagogiem. Słowo „pedagog” z greckiego oznacza tego, kto prowadzi wychowanka. Bóg prowadzi nas niejako za rękę przez cały proces formacji. To jest pierwsze i najważniejsze założenie. To Bóg jest w nas sprawcą umierania starego człowieka, motorem naszej pracy nad sobą, a formacja jest Jego dziełem, Jego sposobem doprowadzenia nas do pełni świętości, albo po prostu – do pełni człowieczeństwa. Ponieważ Ruch Światło-Życie jako cel swojego istnienia obiera taką formację swoich członków, żaden z nich nie może powiedzieć, że z Ruchu wyrósł albo że ma już pełną formację. Do Ruchu trzeba nam bowiem ciągle dorastać, a pełną formację będziemy mieć w niebie.

W tym kontekście zobaczmy najważniejszy charyzmat, jaki wyraża się w nazwie i znaku naszego Ruchu – charyzmat Światło-Życie. Chodzi tu o autentyczną jedność światła prawdy, które poznajemy na drodze formacji z naszym życiem. Ktoś powiedział, że najdłuższa droga świata wiedzie od rozumu do serca. Często wydaje się nam, że przyjęliśmy jakąś prawdę, uznaliśmy ją za swoją. Tymczasem życie boleśnie weryfikuje to przekonanie i ukazuje, że dopiero poznaliśmy prawdę rozumowo, a decyzja woli, która warunkuje wprowadzenie poznanej prawdy w życie dopiero w nas kiełkuje. Dobrze wiemy, jak wiele czasu musi nieraz upłynąć zanim rzeczywiście zaczniemy żyć jakąś prawdą, choćby od samego początku nas zachwycała. Potrzeba właśnie tego stałego podciągania życia do wymagań światła, ciągłej przemiany – metanoi – dzięki której dojdzie do zbliżenia, jedności dwóch sfer: umysłu (poznania) i woli (działania).

Aby tak się stać mogło trzeba przyjąć światło prawdy nie jako jedną z wielu informacji, ani jako ciekawostkę, ale jako prawdę normatywną, czyli stanowiącą normę, zasadę życia. Samo poznanie woli Pana to stanowczo za mało. Co więcej, jeśli za poznaniem nie pójdzie działanie, wypełnienie tej woli aktem naszej, ludzkiej woli, dodajmy: aktem wspomaganym przez łaskę – będziemy bardziej zasługiwali na karę niż ci, którzy nigdy nie poznali Boga w takim zakresie i w taki sposób, jak my. Na myśl przychodzą nam osoby, które pomimo wielu lat trwania na drodze formacji wybrali życie bez Boga. Ale i nasze własne słabości, przestrzenie, których nie chcemy bądź nie potrafimy oddać Bogu, aby On napełnił je działaniem swojej uzdrawiającej mocy, przekonują nas, jak bardzo aktualny jest postulat Światło-Życie. Codzienny rachunek sumienia można odprawiać wpatrując się w znak fos-dzoe. Można w nim zrozumieć, jak wiele jeszcze jest przed nami, ale też cieszyć się każdym momentem, w którym życie zbliża się do światła.

Formacja w Ruchu opiera się na dwóch filarach. Pierwszym z nich są rekolekcje formacyjne, których przeżyciowa forma sprawia, że praktycznie niemożliwe jest zastąpienie ich niczym innym. W metodzie oazy rekolekcyjnej zawarty jest klucz do zbliżania światła i życia. Uczestnicy rekolekcji mają szczególną możliwość nie tylko poznania prawdy, ale przede wszystkim jej przeżycia, doświadczenia na płaszczyźnie rozumu i woli. Drugim filarem jest praca w ciągu roku, we wspólnocie małej grupy, która ma być przedłużeniem i pogłębieniem treści poznanych i przeżytych w czasie rekolekcji. Oazowicz, który ograniczyłby swoją formację do samych tylko rekolekcji będzie przeżywał swoją relację z Panem Bogiem jako chwile wzlotów wśród miesięcy upadków. Z kolei członek Ruchu, który opiera się jedynie na formacji w ciągu roku nie doświadcza w pełni rzeczywistości, o których słyszy i które próbuje zgłębiać na spotkaniach małej grupy. Obaj przypominają człowieka, który porusza się tylko na jednej nodze. Jak wiadomo – trudno w takiej sytuacji rzeczywiście ruszyć naprzód.

Celem formacji jest wspomniany ideał wychowawczy – człowiek zintegrowany, czyli taki, w którym nie ma rozdźwięku między tym, co mówi, a tym, jak żyje. Więcej – między tym, co mówi o nim Boże słowo, a tym, jakie jest jego życia. Czy realizacja tego ideału jest w ogóle możliwa na ziemi? Pesymista powiedziałby, że nie, bo przecież do końca życia zdarzać się nam będą mniejsze lub większe upadki. Nie o upadki tu jednak chodzi, ale o zasadniczą chrześcijańską postawę, która zdominuje ludzką słabość i bezwład woli i przeniknie wszystkie dziedziny naszego życia. Realizacja ideału człowieka zintegrowanego jest nie tylko możliwa, jest konieczna do tego, aby zrealizować w swoim życiu zamierzony przez Boga ideał świętości, aby ostatecznie wypełnić nasze chrześcijańskie powołania.

ks. Krzysztof Mierzejewski


 

Artykuł ukazał się w 21. numerze pisma Charyzmat.

Dołącz do prenumeraty już teraz
i otrzymuj egzemplarz prosto do domu w całej Polsce!