Ach, gdyby tak każdy z nas, żyjących na świecie, starał się żyć według tego, co naprawdę uznaje w sumieniu za dobre i słuszne…

Czy Jezus jest moim światłem? Czy Jezus jest moim życiem? Jak to światło, którym jest Jezus wcielać w swoje życie? Jak na co dzień w rodzinie, w pracy, żyć wartościami, które się wyznaje? Jak być konsekwentnym? Pytania te są tak naprawdę pytaniami o istotę tego wszystkiego co zbiorczo i krótko nazywamy charyzmatem Ruchu Światło Życie. Prawdę o Jezusie, jako naszym Świetle i Życiu oraz jedynej Drodze do Ojca, odnajdujemy w „Drogowskazach Nowego Człowieka”, czyli w zasadach, które kształtują życie ludzi przyjmujących bogactwo wspomnianego wyżej charyzmatu. Prawda ta nie należy tylko do naszej duchowości oazowej . Chyba każdy z nas pochylając się na Słowem Bożym, zauważył, że idea Boga, który jest prawdziwym Światłem i prawdziwym Życiem jest tam na stałe obecna. Warto jednak pamiętać o tym, co jako uczestnicy Ruchu Światło-Życie nosimy w sobie przyjmując Drogowskazy Nowego Człowieka.

Światło w życiu

            Jezus podczas swojej ziemskiej działalności dużo mówił o świetle. Słowa Pisma Świętego, sparafrazował Cyprian Kamil Norwid w utworze „Promethidion”:

„Bo nie jest światło, by pod korcem stało,

Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,

Bo piękno na to jest, by zachwycało

Do pracy – praca, by się zmartwychwstało”.

            Człowiek, jeśli chce się rozwijać, jeśli chce żyć pełnią życia, potrzebuje światła. Piękno tego światła tak zachwyciło do pracy, tak chwyciło za serce Sługę Bożego ks. Blachnickiego, że konsekwentnie podporządkował mu całe życie, dzieląc się nim z innymi. To Światło całkowicie zmieniło jego życie. To z tego Światła, popartego następnie głębokimi studiami teologicznymi, ks. Blachnicki wyprowadził podstawową i pierwotną zasadę, która tak głęboko weszła w Ruch Światło-Życie, że stała się częścią jego nazwy. Ta formuła stanowi zarówno cel, jak i program Ruchu, jest dla oazowiczów zarówno punktem dojścia jak i drogą, metodą osiągnięcia celu. Punktem dojścia, bo dążymy przecież do świętości pojmowanej jako pełna jedność światła i życia. Drogą, bo przez formację uczymy się podporządkować swoje życie Światłu. Wpatrując się we wzory osobowe samego Jezusa oraz pokornej Służebnicy Pańskiej-,Niepokalanej, uczymy się osiągać jedność światła, danego od Boga, i życia, czyli postępowania. Sprawcą tej jedności jest Duch Święty. Na drodze formacji w Ruchu Światło-Życie tym światłem jest Boże światło, które dociera do nas jako światło rozumu, światło sumienia, światło Słowa Bożego, światło Chrystusa jako wzoru osobowego i światło Kościoła. Jeśli będziemy korzystać z tego światła, to będzie w nas rozwijało się Boże życie, czyli…

Życie w świetle.

            Pewien rabin wyjaśniając swoim uczniom na jakiej podstawie można dokładnie rozpoznać chwilę, w której kończy się noc, a zaczyna dzień, stwierdził, że jest to ta chwila, gdy patrząc na twarz jakiejkolwiek osoby, rozpoznają w niej brata lub siostrę. Aż do tego momentu w ludzkim sercu panuje noc. Dość oczywistym wnioskiem z tej nauki jest to, że nie wystarczy tylko wiedzieć, że jest światło. Żyć w świetle będziemy jedynie wtedy, gdy będziemy to światło wprowadzać w życie. Nie chodzi o to, by znać światło. Trzeba nam żyć tym światłem, wcielać je w czyn.

            Zdarza nam się słyszeć w wypowiedziach niektórych osób, jak mówią o „ruchu światło i życie”. Wbrew pozorom, to nie jest błaha pomyłka. Nie chodzi o to, by było „światło i życie”, by światło było obok życia, jako dwie odrębne rzeczywistości. Rzecz w tym właśnie, aby światło kierowało życiem, aby występowała jedność światła z życiem. Aby światło dla życia stanowiło ster i jego siłę napędową. Jeśli nie będzie w naszym życiu tego, co łączy Boże światło z naszym życiem, jeżeli nie będziemy tym światłem żyli na co dzień, to nie osiągniemy naszego celu – świętości. Zatem starajmy się nie o nabożeństwo w naszym życiu (chodzenie z nabożeństwa na nabożeństwo), ale o pobożność, czyli działajmy po Bożemu, zgodnie z Jego wolą, zgodnie ze światłem, które odczytaliśmy dla naszego życia. Nie mogę sobie podarować w tym miejscu jeszcze jednego cytatu za Cyprianem Kamilem Norwidem z utworu, który już powyżej przytoczyłem. Mianowicie: „Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim. Ta jest zasada wszech-harmonii społecznej w Chrześcijaństwie”. Idę więc ze swoim życiem i przez nie zgodnie ze światłem, którym dla mnie jest Chrystus, Jego życie, Jego nauczanie.

            Powróćmy jeszcze na chwilę do pytań postawionych na wstępie i do charakterystyki charyzmatu Ruchu Światło-Życie w oparciu o Drogowskazy Nowego Człowieka.  No, bo niby wszystko takie piękne: zasada światło-życie – światło wcielać w życie, być konsekwentnym, żyć wartościami, które się wyznaje czy głosi… Kto by tak nie chciał, tylko

jak to zrobić?

            Po pierwsze nasuwa się odpowiedź: konkretnie. To najprostsze. Nie porywać się na realizację wielkich ogólnych haseł, tylko codziennie realizować pojawiające się konkretne wyzwania. Niekiedy będą to drobne sprawy, ale to one będą przemieniać nasze życie. No tak, ale to wszyscy wiemy. O tak, wiemy. Jednak mądrzy spowiednicy wciąż doradzają, aby pracować nad jedną wadą. Konkretną, a nie porywać się na wszystko. Praca nad sobą tak „ogólnie” oznacza naprawdę jej brak. Chodzi nam jednak o zasadę światło-życie, a nie o walkę z wadami czy grzechami. W zasadzie światło-życie chodzi o coś znacznie więcej niż tylko wyzwalanie się z grzechów i wad. Praca nad sobą od tej negatywnej strony jest o tyle nieskomplikowana, że łatwiej jest poznać swoje wady. Tymczasem mamy poznawać te codzienne wezwania, których realizacja sprawi, że światło rzeczywiście będzie się stawało życiem. Pomoc odnajdujemy w sformułowanych przez ks. Blachnickiego „Drogowskazach Nowego Człowieka„. Po czterech pierwszych, które moglibyśmy nazwać „dogmatycznymi” (chodzi o fundamenty życia chrześcijańskiego), kolejne trzy mówią o środkach, przy pomocy których buduje się życie chrześcijańskie. Pierwszy z nich, to Słowo Boże. I ten drogowskaz jest odpowiedzią: „”Słowo Boże stanie się dla mnie światłem życia, jeżeli będę podejmował stały wysiłek zachowania go, pójścia za nim i czynienia go słowem życia; chcę karmić się nim jak najczęściej szczególnie poprzez osobiste i wspólne z braćmi studiowanie Pisma Świętego”.

            To jest podstawowe narzędzie i bardzo konkretne wezwanie: przede wszystkim osobiście i wspólnotowo studiować Pismo Święte. Jak często? Drogowskaz wprost tego nie mówi, ale wskazuje na „karmienie się”. Karmienie się jest czynnością codzienną, wykonywaną kilka razy dziennie. Otwieranie Biblii musi więc być tak że czynnością codzienną. Drogowskaz mówi także

  • o zachowywaniu Słowa Bożego,
  • o pójściu za nim,
  • o czynieniu go słowem życia.

            Osobiście odbieram to jako pokazanie drogi. To trzy etapy, przez które powinniśmy przechodzić czytając Biblię (zachęcam tutaj wszystkich do sięgnięcia do materiałów formacyjnych dla tego Drogowskazu, gdzie dokładnie opisano te trzy etapy). To jest właśnie ten konkret! Jeśli naprawdę chcę realizować zasadę światło-życie, to powinienem mieć nastawienie, że zasady wynikające z wiary będę w życiu starał się realizować. To takie ogólne nastawienie. Przede wszystkim jednak powinienem codziennie sięgać po Biblię, słuchać wezwań, jakie do mnie kieruje i starać się je realizować. Słuchając Słowa usłyszę bardzo konkretne wezwania, możliwe do realizacji natychmiast. Czasami będą to bardzo drobne sprawy. Odpowiadając na te codzienne wezwania będę mógł realizować w swoim życiu zasadę światło-życie.

             „Gotowość poddania słowu Bożemu swojego życia, postępowania zgodnie z tym słowem, pozwala nam dopiero we właściwy sposób i z pożytkiem czytać słowo Boże. W Ruchu to właśnie czynimy sprawą najważniejszą. Można by powiedzieć, że cały Ruch nie jest niczym innym, niż próbą spotykania się ze słowem Bożym. Nasz znak FOS-ZOE, Światło-Życie to wyraża. Słowo Boże jest światłem, które nie może być oddzielone od życia.” – ks. Franciszek Blachnicki.

Ot, i nasz charyzmat.

CHARYZMAT nr 24 – Edward Jodłowski