W tym roku uczestniczyliśmy w rekolekcjach ONŻ II ST. W Tarnawie Dolnej razem z szóstką naszych dzieci. Jeszcze podczas wyboru kiedy i gdzie pojedziemy mieliśmy małe trudności, jednak ja bardzo chciałam jechać, byłam uparta i udało się zarezerwować termin. Artur dostał urlop warunkowo ale ufałam, że Bóg nam pomoże. Martwiliśmy się też o dzieci, jak to będzie, czy w ogóle coś skorzystamy, jak nie pójdą na zajęcia z diakonią wychowawczą? Okazało się, że dzieci widywaliśmy rzadko, a one były tak szczęśliwe, że powtarzały wciąż, że chcą tu być na zawsze. Całe rekolekcje były świetnie przygotowane i dokładnie przemyślane, więc nie było pośpiechu i niepotrzebnych napięć. Mogliśmy spokojnie uczestniczyć we wszystkich punktach programu i przeżywać każdą chwilę rekolekcji  poddając się Duchowi Świętemu. Mieliśmy czas aby wejść do swojego wnętrza, uporządkować niektóre sprawy i wyciszyć się.

Zawsze baliśmy się ksiąg Starego Testamentu, w nich widzieliśmy Boga jako okrutnego sędziego, który nie przeoczy żadnego grzechu i sprawiedliwie osądzi sprowadzając na człowieka kary, klątwy i plagi różnego rodzaju. Poza tym, była to dla nas jakaś bardzo odległa historia, która nas nie dotyczyła, bo tamte czasy dawno się skończyły.  Na tych rekolekcjach motywem przewodnim było właśnie wyprowadzenie narodu wybranego z Egiptu przez Mojżesza. Rozważając kolejne etapy wyjścia zastanawialiśmy  się jak ten naród mógł być tak niewierny, tak niewdzięczny i tak małej wiary, widząc  cuda jakie Bóg na ich oczach czynił? Jak łatwo było nam ich osądzić. W końcu musieliśmy zadać sobie pytania. W  czym my jesteśmy lepsi od nich? Jak my jesteśmy wdzięczni Bogu za wszystkie łaski? Jak wygląda nasza wiara?  Odpowiedzi były nie zawsze super, ale z mężem potwierdziliśmy, że idziemy dobrą drogą, że wybierając Boga zawsze wybieramy błogosławieństwo, że pokazując dzieciom, że Bóg jest dla nas największą wartością i szczęściem stawiamy im solidny fundament na skale, że rezygnując z wielu przyjemności tego świata ćwiczymy silną wolę i świat nie ma nad nami władzy, że warto radykalnie wybierać i zło nazywać złem a dobro dobrem  – bez szarości i zaciemniania. Widzimy nad czym musimy popracować, nie boimy się stawać w prawdzie,  a Stary Testament jest teraz dla nas kopalnią przestróg, mądrości życiowych, wspaniałych rad i nauką jak wielbić Boga. Odkryliśmy na nowo, że Bóg , którego kochamy to JESTEM,  który zawsze jest przy nas.

Dzielenie w kręgu , stało się dla nas  skarbnicą doświadczeń małżeńskich i rodzicielskich. Tu okazało się, że choć jesteśmy z różnych stron Polski mamy podobne problemy i trudności, zatem wymienialiśmy się sposobami jak sobie z nimi radzić.

Od lat z mężem nie pijemy alkoholu. Podpisaliśmy abstynencję do końca życia jeszcze przed ślubem, mieliśmy swoje intencje. Uważaliśmy, że to nasza sprawa. Wydawało się nam  ,że nie ma znaczenia czy to abstynencja, czy Krucjata – cel jeden – nie pijemy. Jednak w czasie rekolekcji po konferencji, którą wygłosił ks. Stanisław Czenczek o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka, dosłownie przejrzeliśmy na oczy. Jakby klapki opadły. To wielka różnica.  Tu nie chodzi tylko o alkohol. Krucjata to przedsięwzięcie w imię KRZYŻA o wyzwolenie ludzi zniewolonych. Na moją ofiarę podjętą dobrowolnie z miłości do Boga i ludzi Bóg odpowiada w postaci łaski trwania. Będąc członkiem KWC „podaję rękę” osobie uzależnionej, ona może stać się wolna. Robię coś dobrego dla mojego brata czy siostry, czuję się członkiem wspólnoty Kościoła, bez względu na to czy jest to osoba wierząca czy nie. Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga.  Członkowie KWC są wolni od różnych form uzależnień. Być w Krucjacie, to stawać się wolnym pod każdym względem. Bez wahania wstąpiliśmy do KWC i podczas Dnia Wspólnoty uroczyście złożyliśmy nasze deklaracje.

Bardziej tez dotarły do nas słowa powiedziane podczas jednej z konferencji, że „Ruch wychowuje nas do postawy służby”. Dziś jesteśmy pewni, że sam udział  w comiesięcznych spotkaniach w kręgu i od czasu do czasu na Dniu Wspólnoty to stanowczo za mało, żeby móc powiedzieć, że jesteśmy w Ruchu Światło- Życie i wiemy o co w nim chodzi. Dlatego postanowiliśmy bardziej go poznawać, aby jeszcze mocniej go pokochać. Owocem tego była nasza pomoc podczas rekolekcji ewangelizacyjnych , które miały miejsce we Wrocance.  Zgodziliśmy się też  dać świadectwo w jednej z okolicznych parafii. Tak naprawdę, to zawsze są jakieś przeszkody i wiemy, że najważniejsza jest postawa otwartego serca i chęć służby, a z resztą Bóg sobie poradzi. Czujemy odpowiedzialność za Ruch, odkrywamy go na nowo, wciąż nas zaskakuje i sprawia, że chcemy WIĘCEJ, nie tylko brać ale też dawać , a kiedy  już służymy wtedy  naprawdę czujemy się jego członkami. Jesteśmy, więc  chcemy uczestniczyć w jego życiu. „Dla ospałych Kościół jest parkingiem. ZAKAZ PARKOWANIA!” – tak powiedział  rekolekcjonista  ks. prałat Zbigniew Suchy, a my jeździmy dwoma autami, żeby pomieścić naszą rodzinkę, więc w DROGĘ!!!….Ostatni przystanek NIEBO!!!

Artur i Agata Bęben

Krosno