Św. Jakub w swoim liście dobitnie przypomina, że wiara nie połączona z uczynkami, jest martwa. „Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków” – mówi dalej. Oazowicze z Przysietnicy poszli bez wahania za tym wezwaniem, czyniąc wiele dobra i dając mocne świadectwo swojej wiary.

Charyzmat: Kto wymyślił akcję „Oaza pomaga”?

Na pomysł akcji „Oaza Pomaga” wpadło jednocześnie kilka osób m. in. Domowy Kościół z Przysietnicy wraz z ks. moderatorem Andrzejem Urbowiczem i animatorzy oazy młodzieżowej: Zuzanna Więcek oraz Jakub Szczepek.

Dlaczego postanowiliście działać w ten sposób?

Postanowiliśmy pomóc dzieciom chorym i niepełnosprawnym. Chcieliśmy w ten sposób pokazać, że Ruch Światło- Życie to nie tylko osoby biorące, ale także dające wiele od siebie. W akcję zaangażowana była cała armia ludzi. Włączyła się w nią cała oaza młodzieżowa z Przysietnicy w sumie około 100 osób, a także ludzie spoza Ruchu. Łącznie w całym przedsięwzięciu wzięło udział około 130 osób.

Co Was motywuje do niesienia pomocy?

Do niesienia pomocy motywowała nas wrażliwość serca na potrzeby drugiego człowieka. Tej wrażliwości chcieliśmy także uczyć młodzież z naszej oazy.

Jak dowiadujecie się o potrzebach dzieci?

O potrzebach ludzi dowiadujemy się niemal z pierwszej ręki. Jedna z naszych uczestniczek oazy przebywała w Rzeszowskim oddziale chorób nowotworowych i odwiedzając ją zauważyliśmy potrzebę niesienia pomocy także innym dzieciom.

Skąd się biorą środki na udzielenie pomocy? Okres przedświąteczny to czas nasilonej dobroczynności. Bardzo wiele osób prosi o wsparcie. Czy łatwo jest znaleźć sponsora?

Środki na udzielanie pomocy pochodzą od ludzi dobrego serca, którzy ochotnie włączyli się nasza akcję. Ponadto cześć środków to także nasz wkład własny. Ze znalezieniem sponsorów na naszym terenie nie było większych trudności. Okres, kiedy prowadziliśmy akcję także temu sprzyjał. Ponadto ludzie chętnie pomagają chorym dzieciom.

Co było do tej pory najtrudniejsze?

Najtrudniejszym w całej akcji dla nas było samo spotkanie z tymi dziećmi. Z jednej strony dało nam ono wiele radości i pięknych wspomnień, a z drugiej strony było dla nas doświadczeniem cierpienia drugiego, zwłaszcza młodego człowieka.

Byliście także na oddziałach szpitalnych. Czy takie wizyty różnią się od innych? Czy potrzeba spełnić jakieś szczególne wymagania?

Zaskoczeniem dla nas było to, że na oddział onko-hematologiczny miały wejść tylko dwie osoby. Jest to oddział zamknięty. Tymczasem Pan Bóg tak wszystkim pokierował, że w odwiedzinach dzieci uczestniczyli wszyscy, którzy wybrali się do Rzeszowa – ok. 10 osób. Żeby wejść na ten oddział musieliśmy być w 100 % zdrowi, aby przypadkiem nie wyrządzić więcej szkody niż pożytku.

Jak przyjmują Was dzieci, którym pomagacie?

Dzieci które odwiedziliśmy bardzo cieszyły się z wizyty. Mało tego, jeszcze więcej radości sprawiło to ich rodzicom, którzy często sami borykają się z wieloma problemami. Zobaczyli tym samym, że nie są w tych trudnych chwilach zdani tylko na siebie, ale jest obok nich ktoś, komu na nich zależy.

Czy macie zamiar otoczyć je stałą opieką i wsparciem? Na przykład odwiedzać w ciągu roku szkolnego, pomagać w nauce, odciążyć w opiece rodziców?

Podjęliśmy modlitwę w intencji tych osób, które spotkaliśmy. Pomagamy także na stałe matce jednej z pacjentek, która sama wychowuje córkę wymagającą 24 godzinnej opieki. Byliśmy już kolejny raz z odwiedzinami w tych miejscach i mamy nadzieję, że na tym nie poprzestaniemy. W planie jest już akcja podczas zbliżających się Świąt Wielkanocnych. 20 lutego tego roku mama jednej z naszych oazowiczek zawiozła na ten oddział figurkę Dzieciątka Praskiego, o które prosili pacjenci. Każda taka drobnostka dla nas jest wielkim gestem dla osób, które odwiedzamy.

Co trzeba zrobić, by do Waszej akcji dołączyć?

Nie ma specjalnych wymagań do tego, by się włączyć w pomoc drugiemu człowiekowi. Wystarczy tylko odrobina chęci i dobrej woli. Można dołączyć się do naszej grupy na Facebooku: „Ruch Światło-Życie Pomaga”.

W czasie trwania akcji zaistnieliście w lokalnych mediach. Czy to w jakiś sposób pomogło, zwiększyło Wasze możliwości oddziaływania?

Zaistnienie w Radiu Fara faktycznie pomogło nam jeszcze bardziej rozpropagować naszą akcję pomocową. Już zgłaszają się do nas osoby, które chcą się włączyć w kolejne nasze przedsięwzięcia.

Zachęcamy również naszych czytelników do dawania świadectwa wiary przez pomoc bliźniemu. Niech Pan Bóg błogosławi Waszemu dziełu. Dziękuję za rozmowę.