Jarek, mosz sampla do „Madonny”? Jeruna, z trombami bedzie! – z głośników pobrzmiewa silny, śląski akcent. Nic dziwnego. Na scenie Magda Anioł z zespołem. Przyjechali do Helusza z koncertem promującym najnowszą płytę. To już drugi bis i jednocześnie ostatni akord II Oazowego Pikniku „Dla Mamy”.

Muzyka

Zanim na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru, uczestnikom pikniku zaproponowano wiele innych atrakcji. Tak się jakoś złożyło, że były to głównie propozycje muzyczne. Organizatorzy zadbali, by każdy z obecnych znalazł w Heluszu coś, co przypadnie mu do gustu. Na przykład zespół Kanaan z Przemyśla. W repertuarze znane i lubiane piosenki i pieśni religijne. Zapewne dlatego tak chętnie do śpiewających przyłączała się publiczność, a co odważniejsi wkraczali na scenę z własnym instrumentem. Członkowie zespołu to dwie rodziny: małżeństwa z dziećmi. Śpiewają i grają Panu z głębi serca. Wspólne muzykowanie to bezsprzecznie jeden z najlepszych pomysłów na spędzanie wolnego czasu i jednocześnie zajęcie umacniające rodzinne więzi. Starsi sięgają po instrumenty: tatusiowie od klawiszy po gitarę. Trzynastoletni Jakub to skrzypek kształcący się w przemyskiej szkole muzycznej. Młodsze dzieci śpiewają chętnie i bez wielkiej tremy. Pewnie dlatego, że mama jest tuż obok i czasem nawet potrzyma mikrofon. Wszystkie stojaki są za wysokie dla pięciolatka.

„Auxilium” to po łacinie pomoc. Ale ma też drugie znaczenie: odtrutka. Oba dobrze opisują grupę młodzieżową z Wiązownicy. Jak sami się przedstawiają: „Śpiewamy różne utwory, na różne uroczystości”. Do tej pory wszędzie było ich pełno: koncert patriotyczny w rodzinnej miejscowości, wieczór jasełkowo-kolędowy w kościele parafialnym, impreza z okazji dnia dziecka… Doprawdy bardzo zajętą mamy dzisiaj młodzież. Tym większa radość, że zagościli również w Heluszu. Nie zniechęcił ich nawet deszcz. Gdy tyleż silna, co krótka ulewa przerwała koncert, szybko zabezpieczyli cenne nagłośnienie, a sami na chwilę ukryli się pod dachem, by już po chwili wrócić do mikrofonów. Przyjechali z wieloma utworami, wykonując je pięknie i profesjonalnie. Wśród nich były również takie, które powstały w archidiecezji przemyskiej i tu właśnie zdobyły szerszą popularność, jak piosenka „Kto do nieba pragnie iść…” z muzyką Moniki Brewczak do słów Marii Szulikowskiej.

Taniec

Zupełnie inne podejście do muzycznego materiału zaprezentowały dzieci i młodzież z zespołu Maraton Boogie z Giedlarowej. Znakomicie wyreżyserowane, w rewelacyjnej choreografii pokazy taneczne skradły serca wszystkich obecnych. Na scenie prezentowały się zarówno kilkulatki, jak i starsza młodzież. Dynamiczny, kolorowy pokaz sprawił, że nogi same rwały się do tańca. Tu jednak lepiej i bezpieczniej dla wszystkich było nie próbować dołączyć do zespołu. Po pierwsze kondycyjnie mało kto jest w stanie wytrzymać taki „maraton”, a po wtóre – tegoroczni mistrzowie Polski w boogie woogie i to aż w dwóch kategoriach (dzieci i juniorzy), to jednak zbyt silna konkurencja. Żeby być precyzyjnym należy dodać, że w kategorii dzieci, tancerze z Giedlarowej zajęli wszystkie miejsca na podium. Poza wybitnymi solistami prezentowały się także liczniejsze grupy w tematycznie inspirowanych choreografiach. I tu każdy mógł znaleźć coś na własny gust i upodobanie. Dla wielbicieli deserów był słodki „Lollipop” wykonany przez dzieciaki w marynarskich ubrankach z finałowym pokazem wielkich, kolorowych lizaków. Dla gentelmanów układ, jakże odświeżająco traktujący temat „Tanie dranie” z Kabaretu Starszych Panów. Tym razem „starsi panowie” mieli na oko nie więcej niż dziesięć lat, a do tego cylindry, fraki i laseczki. Kontrast z tekstem piosenki doprowadzał niektórych widzów do spazmów śmiechu.

Bóg

            Zanim dużą scenę w Heluszu opanowali tancerze z Giedlarowej i Magda Anioł z zespołem, z wielką starannością przygotowano to miejsce, by pełniło rolę prezbiterium. Piknik oazowy, organizowany przez Domowy Kościół, gałąź rodzinną Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej, nie mógł zacząć się inaczej, niż Eucharystią pod przewodnictwem JE ks. abpa Adama Szala. Ksiądz arcybiskup przez lata związany był z oazą, m.in. jako Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchu Światło-Życie. Dla Helusza i Domowego Kościoła ma wielkie serce i ogromną życzliwość. Gdy tylko może, jest obecny na każdym ważnym wydarzeniu tutaj organizowanym.

            Przy polowym ołtarzu jest dość miejsca dla wszystkich celebrujących, a dach osłania przed palącym, południowym słońcem. Za ołtarzem ogromny baner, na stałe umieszczony jako tło sceny. Jest na nim twarz Chrystusa, odwzorowana ze starej ikony, a obok niej logo ośrodka „Nazaret-Helusz”. To jakby gospodarze nieustannie chcieli nam przypominać: Bóg z nami. W tę majową niedzielę w Eucharystii uczestniczyli nie tylko oazowicze. Mocnym akcentem kończyła swój weekendowy pobyt młodzież, szykująca się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Liczna okazała się również reprezentacja okolicznych mieszkańców. To również dla nich jest to miejsce.

Ludzie

            Szczególną chwilą, pomiędzy uroczystym nastrojem Eucharystii i lekkim humorem dziecięcych występów, było wyróżnienie ludzi przyczyniających się przez miniony rok do rewitalizacji ośrodka w Heluszu. To ogromna praca, wymagająca wielogodzinnego zaangażowania i wielkiej fizycznej siły. To także setki i tysiące złotych przekazanych w formie darowizny lub konkretnego wyposażenia. Dzisiaj, w rękach wszystkich tych osób, znalazły się pamiątkowe statuetki, na których wygrawerowano słowa podziękowania. Niełatwo było zaprosić na scenę wyróżnionych, bo w swojej skromności uznawali chyba, że nic wielkiego nie zrobili. Dopiero po kilkukrotnych zapowiedziach pierwszy odważny dołączył do stojących już ze swoimi statuetkami JE ks. abpa Adama Szala i ks. prał. Adama Surowca. Rola obu czcigodnych kapłanów w przekazaniu ośrodka na potrzeby Domowego Kościoła oraz w jego remoncie jest nie do przecenienia i wie o tym każdy, kto śledził wydarzenia z tym związane.

Wieczór

            Ostatni akord pikniku rozpoczął się z chwilą wejścia na scenę Magdy Anioł z zespołem. Jeżeli ktoś interesuje się polską sceną muzyki chrześcijańskiej, to z pewnością wokalistki nie trzeba mu przedstawiać. Nawet ci mniej zorientowani kojarzą ją na pewno z utworem pt. „Zaufaj Panu”, który towarzyszył ostatniej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski. Sama o sobie opowiada, że miała taki okres w życiu, gdy pogubiła się na dobre. „Zrozumiała, że własnymi siłami niewiele może zrobić. Zaczęły się wielogodzinne rozmowy z przyjaciółmi, powolne budzenie się tej wiary, że jest Ktoś, pierwsza po 12 latach spowiedź, Eucharystia. To co działo się w jej wnętrzu, nie mogło nie mieć wpływu na muzykę. Pierwsze koncerty na których wieje Duch dały tę niesamowitą świadomość, że już śpiewa się i gra nie tylko dla siebie, ale także, a może przede wszystkim dla Boga i dzięki Bogu” – można przeczytać na oficjalnym profilu zespołu na Facebook’u.

            Uczestnicy pikniku mogli się bez trudu przekonać, że nie są to puste deklaracje. Oto przyjechała ze swoją muzyką normalna rodzina i grupa przyjaciół. Z samochodu wyskoczył najpierw zabawny, czarny pudelek, za nim kilkuletni chłopczyk i nieco starsza dziewczynka – jak się okazało dwójka młodszych dzieci Magdy i Adama Szewczyków. Tak, znany polski Anioł ma swoje „cywilne”, pozasceniczne nazwisko, męża oraz czwórkę dzieci. Te odwiedzające Helusz szybko zniknęły pośród piknikowych atrakcji dla dzieci. To, co działo się na scenie, trzeba było zobaczyć i usłyszeć. Helusz nie należy do znanych miejsc na muzycznej mapie Polski. Na widowni nie było tłumów, ale występujący muzycy nie dali sobie żadnej taryfy ulgowej. Instrumenty i śpiew – wyłącznie na żywo. Żadnego udawania i gwiazdorzenia. Całe serce i wszystkie umiejętności zostały zaangażowane w tę szczególną modlitwę. Magda prezentowała piosenki z najnowszej płyty, zatytułowanej „Odmawiam”. Każda z nich, to inna tajemnica różańcowa. Nic zatem dziwnego, że nie mówimy o zwykłym koncercie, ale o specyficznym sposobie modlitwy, co zresztą wpisuje się w kierunek pracy zespołu. „Chodzi o to, byśmy byli chrześcijańską kapelą nie tylko z nazwy. A o to najtrudniej. Chcemy być narzędziami w rękach Najgenialniejszego Artysty. I z taką świadomością chcemy stawać na scenie” – czytamy w informacji o zespole. „Nie chcemy udawać bohaterów, bo nimi nie jesteśmy. Staramy się po prostu robić swoje. Tak jak potrafimy. O owocach decyduje Kto inny. Człowiek sieje. Bóg daje wzrost” – dodają.

Wydaje się, że po II Oazowym Pikniku trochę urosły dzieci, bawiące się cały dzień na świeżym powietrzu pod okiem rodziców, urośli w sercu rodzice, nagrodzeni i docenieni za swoją pracę, urośli w duszy organizatorzy: para diecezjalna Domowego Kościoła i dyrektor ośrodka – widząc, jak dobrze czuje się w tym miejsku każdy z obecnych. I choć z tytułu był to piknik „dla Mamy”, nie było wątpliwości, że tak naprawdę był on dla wszystkich.