Gdy u nas wiosna, w Ekwadorze jest gorąco i zimno. A to wiąże się z dużymi opadami deszczu. Miejscowości, w której przebywają Jula i Ola, zagraża powódź.
Woda kilka razy zalała kościół, zakrystię i aule katechetyczne. To ciekawe doświadczenie, bo gdy taka sytuacja ma miejsce, od razu każdy zabiera się do sprzątania. Oprócz walki z żywiołem, na początku marca dziewczyny przygotowywały dla dzieci pięciodniowe rekolekcje, które odbyły się pod koniec miesiąca. To w Ekwadorze czas wakacji, trwających do końca kwietnia. Rekolekcje poprzedził czas intensywnej pracy, ponieważ trzeba było przygotować odpowiednie materiały i przetłumaczyć je na język hiszpański, ułożyć plan i dostosować go do lokalnych warunków, a także przygotować grupę pomagającą te rekolekcje przeprowadzić.
Na co dzień praca dziewczyn jest trudna. Zmienia się zakres ich obowiązków. W lutym dziewczyny odwiedzały wspólnoty, należące do parafii, gdzie są na misji. W każdej z nich spędzały 3-4 dni, odwiedzając rodziny, uczestnicząc w radościach i smutkach. W tym czasie także organizowały spotkania dla dzieci i młodzieży. Zapraszały do Kościoła, by mówić o Panu Jezusie. Nasze misjonarki animują też trzy grupy, które próbują prowadzić w duchu oazowym, w tym dwie grupy dzieci w dwóch centrach tamtejszej parafii. Dzieci bywają niesforne, ale są niezwykle radosne. Czasami zapominają o spotkaniach i trzeba przychodzić do ich domów, aby zebrać grupę. Podczas spotkań wyświetlane są filmy, odgrywane pantomimy.
Nieco inaczej rzecz ma się z grupą młodzieży. Ta jest bardziej stała, mimo że tamtejsza rzeczywistość jest trudna. Czasem zdarza się, że padający deszcz zablokuje drogi. Niekiedy rodzice nie pozwalają im wychodzić z domów, szczególnie ten zakaz obejmuje dziewczyny. Animatorki przeprowadzają rekolekcje, robią prezentacje. Słowem, próbują przekazać to, czego nauczyły się w Polsce. Przede wszystkim chcą nauczyć odpowiedzialności, punktualności i wytrwałości, bo tego najbardziej brakuje w grupach, w których pracują. Jeden z Ekwadorczyków, szafarz Najświętszego Sakramentu, prowadzący także celebrację Słowa Bożego i koordynujący katechezę, próbuje stworzyć grupę dla dzieci we wspólnocie, w której jest liderem. Zaszczepienie charyzmatu Ruchu, tak jak można robić to w Polsce, wydaje się tam niemożliwe. Tam fundamentalne znaczenie ma świadectwo życia, dzielenie się doświadczeniem, uczenie prostych rzeczy.
Dziewczyny piszą, że życie na misjach jest trudnym doświadczeniem, ale też pięknym. Jest doświadczeniem, przez które objawia się moc Boga. Jak widać, różnych zadań i inicjatyw, a także realnych problemów, animatorki mają co niemiara. Dlatego proszą o modlitwę: za siebie, za misję, a także za tych, do których Pan ich posłał i posyła każdego dnia.
an. Agnieszka Kluz