Przed nami czas rekolekcji, a więc czas, w którym o świadectwie mówi się chyba jeszcze częściej niż zwykle. Będziemy ich słuchać na dniach wspólnoty i w czasie godziny świadectwa, w grupach rekolekcyjnych i tych „stałych” formacyjnych, w czasie powakacyjnej pielgrzymki i spontanicznie wypowiadane podczas rozmów ze znajomymi i bliskimi.
Doświadczenie dobra
Ksiądz Franciszek Blachnicki wymieniając warunki owocnego dawania świadectwa o Chrystusie podkreśla fakt, że w życiu chrześcijan ma ono być czymś oczywistym, fundamentalnym, a jednocześnie źródłem wielkiej radości. Rodzi się z radości i jego owocem jest radość. Krótkie, radosne, chrystocentryczne. A jednak dość często zdarza się, że świadectwo jako uporządkowana forma wypowiedzi sprawia trudność. Ile opowieści o trudach podróży i czyhających za rogiem przeszkodach udało się nam usłyszeć (i powiedzieć)? Ilu nadmiernie bogatych i szczegółowych opisów przeżyć wewnętrznych? Jak dużo czasu niekiedy poświęca się ludziom, a jak niewiele Panu Bogu i jego działaniu? Jak trudno jest odrzucić oazowy slang i pobożne wtrącenia, by mówić prosto i zrozumiale, bez waty słownej? Wszystkie te trudności i jeszcze kilka innych pojawiają się wtedy, gdy świadectwo ma zostać udostępnione w mediach.
Internet jest wieczny
Przede wszystkim jakakolwiek wypowiedź w mediach musi mieć swoją formę. Nawet jeśli jest to antyforma jak w snapchatach. Lub forma minimalna jak na Twitterze czy Instagramie (choć ta minimalna forma wymaga sporego nakładu pracy, jeśli ma osiągnąć cel). A jeśli świadectwo ma się pojawić np. na stronie diecezjalnej a nie tylko indywidualnym profilu, w procesie tym bierze udział więcej ludzi mających wpływ na jego kształt poza osobą „świadczącą”.
Ważne jest odróżnianie świadectwa od relacji. Świadectwo opowiada o działaniu Boga w życiu człowieka (i naprawdę na palcach jednej ręki mogę policzyć długie świadectwa, które od początku do końca są świadectwami), relacja może pokazać koloryt grupy, ciekawsze przeżycia (i lepiej nie upubliczniać zdjęć diakonii ogarniętej wybaczalną, ale niemedialną „głupawką”).
Czasami okazuje się, że formę trzeba dostosować do medium. Oraz że to, co można bezpiecznie powiedzieć w zamkniętej grupie rekolekcyjnej, niekoniecznie powinno się upubliczniać. Jesteśmy odpowiedzialni za treści, które udostępniamy, za wizerunek nie tylko swój, ale i innych ludzi, Kościoła, samego Ruchu. Internet jest wieczny. Nawet jeśli my chętnie się przychylamy do skorzystania z prawa do zapomnienia, Google mogą nie być tak bardzo skłonne do współpracy.
Zróbmy sobie zdjęcie
Jak często i przy jakich okazjach słyszymy te słowa? Kiedyś była to ekstra okazja, która z każdą dekadą przestawała być taka ekstra. Współcześnie możemy utrwalić poranną kawę, codzienny makijaż lub jego brak, drogę do pracy lub cokolwiek innego i podzielić się tym z tą częścią ludzkości, która zechce to oglądać. Zapisanie swojego życia, swojego doświadczenia w formie obrazu stało się potrzebą czy wręcz nałogiem dla wielu ludzi – posiadanie fotografii wykonanej w trakcie jakiegoś wydarzenia wydaje się być równoznaczne z przeżyciem tego wydarzenia.
Jest to jedna z wielu zmian kulturowych, które ostatnio dokonują się na naszych oczach. Spokojnie można mówić o świadectwie opowiedzianym za pomocą jednego zdjęcia. Chyba najkrótsze z możliwych, a stosunkowo rzadko pojawia się w oazowych relacjach i tekstach, i to czasem pomimo pękających w szwach kart fotografów.
Opowiedz coś obrazem
Zdjęcia utrwalają nasze życie – pracę, zabawę, zwyczaje. Mogą być wiadomościami, portretami, sztuką, dokumentem – którymkolwiek z tych gatunków, ale przede wszystkim są dokładnym obrazem swoich czasów. Wpływają na odbiorcę mocniej niż słowo. Są łatwiejsze w odbiorze, przekazują szybciej i więcej informacji niż tekst.
Naszym zadaniem jest ukazywanie ambitnego i trudnego modelu życia. Pokazywać wszystkim – wierzącym i niewierzącym – że Bóg i jego prawo nie są przeciwko człowiekowi, jego dążeniom i marzeniom o szczęściu. Wręcz przeciwnie – te wielkie marzenia i aspiracje mogą być zrealizowane tylko przy respektowaniu podstawowych norm moralnych, wynikających z prawdy uniwersalnej. Jak to przekazać obrazem? To prawdziwe wyzwanie.
Od czasu, kiedy co drugi gadżet na rynku zawiera choćby prymitywny aparat fotograficzny, zaistniała tendencja robienia zdjęć byle czego i byle jak. Jedni zatem fotografują wszystko (naprawdę wszystko!), inni uznają tylko prawdziwe wyprawy łowieckie przy użyciu profesjonalnego sprzętu. Nie trzeba jednak wydawać wielkich pieniędzy, aby robić dobre zdjęcia. Ważniejszy jest pomysł, umiejętność obserwacji, wyobraźnia, dobre oko, dbałość o prostotę. Sprawny warsztat oczywiście nie zaszkodzi – zawsze trzeba dążyć do tego, by uzyskać zdjęcie niepozbawione walorów artystycznych, ale kiedy trzeba wybrać zdjęcia do ilustracji artykułów czy świadectw i rodzą się dylematy, raczej rzadko są one związane z techniczną jakością zdjęć.
Ucz się mówić różnymi językami
Pojawienie się nowych technologii komunikacyjnych, mediów społecznościowych, zmienia sposoby porozumiewania się ludzi, ma ogromny wpływ na kulturę współczesnego świata. Zadaniem chrześcijan jest poszukiwanie ludzi tam, gdzie oni są, co oznacza również obecność w świecie wirtualnym. Nie możemy zrezygnować z publikowania w mediach świadectw, relacji, wywiadów, opisywania naszego oazowego życia. Nie możemy też jednak pozwolić sobie na robienie tego byle jak. Przy czym to „byle jak” wyraża się w podejściu „masz mnie Panie Boże takiego, jakim mnie stworzyłeś”. Trzeba nauczyć się rozumieć media, współpracować z tymi, którzy mają większe doświadczenie albo są profesjonalistami, nie bać się poprawek dokonanych w wypowiedzi okupionej czasem dużym wysiłkiem. To jest akurat w tym świecie normalne. Pozwala nadać wypowiedzi najbardziej czytelny kształt. I trzeba się nauczyć mówić różnymi językami. Zapomnieć o szkolnych wypracowaniach, sprawozdaniach – teksty dziennikarskie w ogóle ich nie przypominają. Zamiast przydługiego elaboratu z rekolekcji lepiej przygotować coś w rodzaju krótkiego meldunku: zdjęcie, kilka słów o grupie i kilka pojedynczych zdań świadectwa uczestników. Tak łatwo traci się uwagę odbiorcy…
Trzeba zatem szukać nowych form wyrazu dla świadectwa. Zdjęcia, filmy, audycje, kolaże. Coś, co pasuje na stronę www, i coś, co się nadaje na Facebooka czy Instagram. Krótkie. Radosne. Chrystocentryczne.
Wiola Szepietowska