Kultura może oznaczać zbiór zachowań i sposobów wartościowania, ogół działań i wytworów człowieka. Często kojarzona jest z kulturą osobistą, ale oznacza także sztukę, zwyczaje, tradycje. Kiedy staje się Nową Kulturą?
Kultura jako ogół wytworów człowieka może być w jakiś sposób nacechowana. W Nowej Kulturze nie chodzi o lansowanie zmian i przewartościowań dla nich samych. Chodzi o nowość płynącą z Ewangelii, a także wydobycie ze skarbca kultury światowej tego, co swoją treścią do Ewangelii nawiązuje. Nową Kulturą nazwiemy po prostu wszystko to, co tworzy Nowy Człowiek, należący do Nowej Wspólnoty. Tworzy w sposób naturalny, dzięki formacji i wzrastaniu. Błędem jest bowiem przyjęcie, że droga członka Ruchu służy jedynie jego własnemu duchowemu rozwojowi. Wyraźnie mówią o tym ostatnie dokumenty Kościoła. Papież Franciszek w „Evangelii Gaudium” podkreśla, że wspólnota powinna promieniować na zewnątrz, wykazywać zapał ewangelizacyjny.
Własne wzorce
Nowa Kultura to ewangelizacja przez świadectwo. Poganie, którzy obserwowali życie pierwszych chrześcijan, mówili: „zobaczcie jak oni się miłują”. Zachowanie ludzi w tych wspólnotach było pierwszym i najbardziej autentycznym narzędziem ewangelizacji. Zmieniało świat i nawracało wielu. Podobnym narzędziem jest Nowa Kultura. Jest ona także przejawem odpowiedzialności uczniów Chrystusa za świat. Chcą oni zbawić i uświęcić nie tylko siebie. Czują się odpowiedzialni za innych, niosą im Jezusa i Dobrą Nowinę. Postępując w duchu Nowej Kultury wskazują otoczeniu właściwe wzorce, zastępując powszechne w świecie zachowania negatywne. To rzeczywistość wynikająca wprost ze spotkania z Panem. Jest naturalną konsekwencją stawania się Nowym Człowiekiem istniejącym w Nowej Wspólnocie. Jeżeli brakuje Nowej Kultury, należy się zastanowić, co poszło nie tak. Czy brakuje jedności światła i życia, przemiany w Nowego Człowieka, czy też nie zrodziła się Nowa Wspólnota?
Nowa Kultura jest zatem konsekwencją określonej drogi formacji i jednocześnie papierkiem lakmusowym tego, na ile nowe wzorce i ideały zostały przez nas przyjęte, na ile rzeczywiście nimi żyjemy. Stary człowiek tworzy starą kulturę i nie ma innej opcji, ale też nowy człowiek musi tworzyć nową kulturę. Przechodząc do konkretów: trudno nam sobie wyobrazić człowieka, który jednocześnie żyje Słowem Bożym, uczestniczy w liturgii, dba o stan Łaski Uświęcającej w swoim życiu, praktykuje wszystkie zobowiązania i… prowadzi dom publiczny. Skrajny przykład, ale ważny dla zrozumienia problemu. Byłoby to totalne zakłamanie, podwójne życie, zupełnie bezsensowne. Nowa Kultura to nowe życie, nowe postępowanie prześwietlone ideałami Ewangelii.
Powiedzieliśmy o postawie skrajnej, która zamyka nas we własnym gronie. Ta postawa prowadzi do zakwaszenia, jest w niej zagrożenie stania się „towarzystwem wzajemnej adoracji”. Jest miła atmosfera, fajny klimat, nic z tego jednak nie wynika. Nie! Nie jesteśmy do tego posłani. W dokumencie z Apericidy biskupi z Ameryki Południowej jasno wskazali, że Kościół musi się wyzwolić z mentalności konserwatywnej, a ta mentalność jednak gdzieś tam w nas tkwi: że musimy zachować to, co jest, że jesteśmy bastionem, którego nie wolno zdobyć. To jest niewłaściwe i po prostu nie działa. Jeżeli chcemy, żeby Kościół się rzeczywiście rozwijał i wzrastał, musimy wejść w ten świat ale nie po to, żeby on nas znowu ściągnął w dół i pogrążył, ale po to, żeby przepajać go ideałami Ewangelii. Mamy być zaczynem, solą nadającą smak. Należy dbać o to, by członkowie Kościoła byli autentycznymi chrześcijanami, czyli Nowymi Ludźmi. By tworzyli piękne, zdrowe, żywe wspólnoty. I wtedy niejako z automatu te wspólnoty będą ewangelizować, będą przyciągać nowych członków, będą żywym Kościołem.
Oddziaływać na zewnątrz
Nowa Kultura jest oddziaływaniem na zewnątrz. Jest to wprowadzanie dobrych zwyczajów i jednocześnie eliminacja złych, niepotrzebnych. Jest także wchodzeniem w te obszary, które wymagają przeniknięcia światłem Ewangelii. To program formacyjny, stanowiący konstruktywną odpowiedź Ojca Założyciela na zagadnienia nakreślone w jednej z konstytucji Soboru Watykańskiego II, zatytułowanej „O Kościele w świecie współczesnym”. To program Ruchu i jego członków. Świeccy mogą bowiem dotrzeć do środowisk, do których nie mają dostępu osoby konsekrowane. To świeccy w życiu codziennym stykają się z tymi osobami, które definitywnie odcinają się od wspólnoty Kościoła. W takich przypadkach świadectwo życia jest często pierwszą, a niekiedy jedyną ewangelią, jaka dociera do tych zagubionych osób.
Ruch Światło-Życie od początku swego istnienia był niezwykle aktywny na polu Nowej Kultury i wchodził w te dziedziny, w które nikt inny nie chciał albo nie potrafił wejść. Bardzo mocno podjął się zatem działania w obszarze wyzwolenia człowieka. Pierwsze skojarzenie w tym miejscu naturalnie prowadzi do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, ale o tym za chwilę. Warto pamiętać, że KWC nie jest narzędziem do walki z alkoholizmem. Pewne ramy i założenia dzieła kierują w stronę przeciwdziałania temu konkretnemu uzależnieniu, ale jest to przede wszystkim walka o wyzwolenie człowieka. Hasłem krucjaty jest „Nie lękajcie się!”, co wskazuje na uniwersalność przesłania. Działanie ks. Franciszka Blachnickiego na tym polu było totalną zmianą myślenia o trzeźwościowej działalności Kościoła. Jest to praca o bardzo długiej tradycji, zaś w nowej optyce nie sprowadza się do potępienia alkoholu i zalecenia całkowitej abstynencji. Założyciel przypomina, że alkohol jest moralnie obojętny. Dopiero jego nadużywanie prowadzi do złych czynów i złych wyborów. Przeciwstawianie się nadużywaniu alkoholu jest walką o godność człowieka, którego ciało – jak przypomina św. Paweł – jest świątynią Ducha Świętego. Pod sztandarem KWC idziemy po to, by tę świątynię wyzwolić. Kto może to zrobić? Tylko Jezus, tylko Bóg. Trzeba zatem zwrócić uwagę na mocne, teologiczne podstawy pracy trzeźwościowej. Bardzo ważne jest, żeby te podstawy poznać dobrze również od strony programowej. Zamiast słuchać powtarzanych z ust do ust, nie koniecznie rzetelnych informacji, warto sięgnąć po podręcznik KWC i tam poszukać odpowiedzi na wątpliwości własne lub innych. W tym miejscu warto jedynie przypomnieć, że są dwie możliwości włączenia się w dzieło: na ściśle określony czas jednego roku oraz „do końca trwania”. Opcja druga często powoduje wiele niejasności, stąd też konieczne wyjaśnienie, że oznacza ona po prostu „do końca mojego trwania”. Składający deklarację nie wskazuje jednoznacznie czasu, na jaki ofiarowuje dar własnej abstynencji. Co ważne – odstąpienie od zobowiązania krucjatowego nie jest grzechem, ponieważ w tym przypadku zobowiązanie jest podejmowane wobec wspólnoty, a nie wobec Boga. Każde złamanie słowa danego Bogu jest grzechem, ale odstąpienie od przyrzeczenia złożonego wobec wspólnoty KWC już nim nie jest. Zasada ta nie obejmuje osób z chorobą alkoholową; w takim przypadku wypicie nawet niewielkiej ilości alkoholu jest grzechem, bo oznacza powrót do nałogu, który ostatecznie degraduje godność i zdrowie człowieka, a także bardzo często jego najbliższych.
Świadectwo krucjatowe, by być skuteczne i mieć odpowiednią siłę oddziaływania, musi być dawane z wolnością i radością. Ten dar z siebie może być przez Pana Boga przyjęty w dowolnej intencji, niekoniecznie w intencji wyzwolenia z nałogu alkoholowego. Post ma wielką siłę oddziaływania, a członek Krucjaty pozostaje nieustannie w stanie postu. Ludzie Ruchu Światło-Życie, jeśli rzeczywiście żyją charyzmatem, nie boją się trudnych wyzwań, widzą swoje miejsce na peryferiach, o których mówił papież Franciszek. Ruch robi to od lat.
Na podstawie katechezy ks. F. Blachnickiego oprac. red.