(Dn 3,14.95) Historia trzech młodzieńców uratowanych cudownie przez Boga jest bardzo bliska mojemu sercu. Podziwiam z jednej strony odwagę sprzeciwu rozkazowi króla, a z drugiej niesamowite zaufanie Bogu w sytuacji po ludzku przegranej. Ile razy doświadczyłam Jego prowadzenia i konkretnej pomocy, gdy czułam że na czymś mi zależy a nie widziałam żadnego rozwiązania? Czasami tak po prostu ktoś przychodził albo zabierał, jakby odpowiadał na jakiś wewnętrzny głos w odpowiednim momencie. Oczywiście nie musiałam prosić. Zauważam też, że sama jakoś bardziej potrafię być wyczulona na potrzeby innych i daje mi to prawdziwą radość. Postawa młodzieńców zaprasza mnie do refleksji nad tym czyj głos jest dla mnie priorytetem: osób z telewizji, radia, Internetu a nawet bliskich czy ten, który słyszę w spotkaniu ze Słowem. Poza tym jest jeszcze kwestia zaufania Jezusowi – szczególnie gdy przychodzą trudności. Zamiast powierzać je Panu, zbyt łatwo uciekam i chowam się we własnej skorupie. Bądź błogosławiony Panie, który nie przestajesz mnie szukać powtarzając, że śmierć dla siebie rozpoczyna naprawdę szczęśliwe i wartościowe życie! Amen.

Błogosławionego dnia.
an. Katarzyna Nowakowska