(Łk 11,29-30) Dzisiaj o tym, dlaczego tak naprawdę chcę być przy Jezusie.
Dzisiaj muszę się zmierzyć z bardzo trudnymi słowami Jezusa, które kieruje również do mnie „To plemię jest przewrotne, żąda znaku, lecz żaden znak nie będzie mu dany prócz znaku Jonasza”. Jak często chciałabym, by droga kroczenia za Mistrzem była jak najmniej wymagająca, by wszystko się dobrze układało, a On rozwiewał każdą wątpliwość? Przecież zaprasza mnie do relacji przyjaźni. Mam czasem pragnienie, by Jezus spełniał większość zanoszonych do Niego intencji, by powiedzieć innym „On jest dobry”. Po raz kolejny zdejmujesz Jezu maskę z mojej twarzy, by odsłonić prawdę o mnie, moim głodzie bycia na pierwszym miejscu, bycia docenioną, zauważoną, chęci kontrolowania rzeczywistości i osób. Panie, tak dobrze, że Jesteś przy mnie na mojej wielkopostnej pustyni, że to, co odkrywam nie musi mnie przerażać. Zanurzone w Twojej miłości może stać się miejscem autentycznego uzdrowienia. Pragnę, tak jak Ty odpowiadać na każdy niewłaściwy podszept tym, co naprawdę mam w swoim wnętrzu w Twoich oczach. Duchu Święty przyjdź i uruchom ten mechanizm w moim sercu. Znak Jonasza to nic innego, jak przyjęcie prawdy o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa w moim wnętrzu. Mam z Bożą pomocą tak przestroić myślenie i działanie, by odbijało Jego słowa i uczynki. Nie chcę dłużej traktować Ciebie jako narzędzia do realizacji moich, bardzo często egoistycznych, celów. Proszę, pozwól mi uwierzyć Tobie, a nie być tylko człowiekiem praktykującym od lat wyuczoną religijność. Niech moje codzienne świadectwo będzie opowiadaniem o Bogu działającym bardzo konkretnie tu i teraz. Amen. Błogosławionego dnia.
an. Katarzyna Nowakowska