My i oni. Nasza racja, ich racja. Czy w tym sporze nie umyka nam to, co najważniejsze – troska o zbawienie?
W przejmującym, prosto z serca napisanym artykule, dziennikarz wPolityce.pl Grzegorz Górny, spełnia ostatnią wolę ks. Jana Niemca, biskupa pomocniczego diecezji kamieniecko-podolskiej na Ukrainie. Materiał ukazał się w sieci 28 października tego roku, dzień po śmierci biskupa w łańcuckim szpitalu. Bezpośrednim przyczynkiem do jego powstania był osobisty kontakt autora ze św. pamięci bpem Janem, który przez kilkanaście ostatnich lat życia ciężko chorował i bardzo cierpiał. Dzięki tej osobistej relacji Grzegorz Górny miał pełne prawo napisać o zmarłym, że „traktował swoje cierpienie jako krzyż. Często powtarzał, że nie ma innej drogi zbawienia niż poprzez Krzyż. Cytował słowa Jezusa: Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”.
Tuż przed wyjazdem w swoją ostatnią podróż, do szpitala, ks. biskup zatelefonował do dziennikarza prosząc o szerokie rozpowszechnienie oczywistego wydawałoby się stwierdzenia, że cierpienie ma wielki sens zbawczy. Ludzie uciekając przed cierpieniem nie widzą w nim danej przez Boga łaski; nie są przekonani, że jest to krzyż, do niesienia którego zachęcał nas Zbawiciel. Wydaje się, że jeżeli ktokolwiek miał prawo mówić takie rzeczy, to właśnie ciężko chory człowiek. W każdych innych ustach te słowa brzmiałyby – w najlepszym wypadku – jak kolejny zgrabny, homiletyczny zwrot. Tak głębokie przylgnięcie do krzyża w czasie własnego cierpienia cechuje świętych. Wielu z nas ma jeszcze przed oczami umęczoną postać św. Jana Pawła II, gdy w Wielki Piątek, na kilka dni przed swoją śmiercią, wspierał głowę o duży, drewniany krucyfiks. Patrzymy z boku, nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Takie rzeczy przyjmuje się na wiarę.
Grzegorz Górny pisze o zmarłym, że dziwił się on poparciu katolików dla aborcji niepełnosprawnych dzieci. Widział w tym całkowite niezrozumienie Ewangelii i tajemnicy krzyża, pozostającej przecież centralnym punktem zbawienia. „Kto twierdzi, że nie można ludzi narażać lub skazywać na cierpienia z powodu pojawienia się chorego dziecka, nie myśli jak prawdziwy chrześcijanin, ale prezentuje mentalność pogańską” – pisze dziennikarz w imieniu zmarłego pasterza. Rozwijając tę myśl bp Jan wyjaśniał, że nikt nie ma prawa zabierać bliźniemu możliwości otrzymania krzyża od Chrystusa. Nie ma prawa pozbawiać go – jedynej być może – drogi do zbawienia. Heroizm cierpienia nie jest tylko dla ludzi głęboko wierzących. Dość powszechne wydaje się być przekonanie katolików, że „sami nigdy nie dokonaliby aborcji dziecka niepełnosprawnego, ale nie można zmuszać do tego matek, które znalazły się w takiej sytuacji. A czy ci ludzie mają pewność, że dzięki takiemu dopuszczonemu przez Boga cierpieniu dusze tych matek nie uszlachetnią się i nie zbliżą do Jezusa?” – pytał św. pamięci biskup, by chwilę później pójść w swoich rozważaniach jeszcze dalej, mówiąc o nadprzyrodzonej wartości cierpienia wstawienniczego, ratującego rzesze ludzi od wiecznego potępienia.
Tak, to nie są argumenty dla wątpiących, poszukujących, ateistów. Jednak zdaniem Grzegorza Górnego bp Jan kierował je właśnie do nas, do katolików. I chyba nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Świadomy, że jego czas tutaj się kończy prosił, by przesłanie cierpiącego zostało spisane, żeby dotarło do jak największej liczby katolików w Polsce i na Ukrainie, która była miejscem jego biskupiej posługi. Dziennikarz pisze jeszcze o ostatniej wiadomości, jaką otrzymał od umierającego, a na koniec dodaje: „Niedługo potem odszedł z tego świata. Umarł tak, jak żył. Jak święty człowiek. Nie wiem, w jakiej intencji ofiarował swoje cierpienia przed śmiercią, ale domyślam się”.
My i oni. Nasza racja, ich racja. Patrzy na nas umierający kapłan i jakże wyraźnie widzi, że wszyscy jednakowo potrzebujemy zbawienia. I że nie ma do niego innej drogi, jak krzyż. Każdy ma swój, na swoją miarę skrojony. Także ci, po drugiej stronie barykady, choć tego tak nie widzą i zupełnie nie pojmują. Nie mam prawa powiedzieć komukolwiek „nie udźwigniesz, wyrzuć!”. To tak, jakbym powiedziała „i tak nie zasługujesz na niebo, odpuść sobie”. Czy jednak jestem już gotowa powiedzieć „pozwól, że pomogę”?
Monika Jasina
Nota biograficzna:
Ks. bp. Jan Niemiec (ur. 14 marca 1958 w Kozłówku, zm. 27 października 2020 w Łańcucie) biskup pomocniczy diecezji kamienieckiej, biskup tytularny Decoriany w latach 2006–2020.
Studiował w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie. Święcenia kapłańskie przyjął 24 czerwca 1987 z rąk biskupa Ignacego Tokarczuka. Pracował duszpastersko, m. in. w Stalowej Woli. W 1991 ukończył studia na KUL w zakresie historii Kościoła. W 1992 r. wraz z grupą księży z diecezji przemyskiej wyjechał na Ukrainę. Pracował jako wykładowca w seminarium duchownym w Gródku Podolskim. Jednocześnie pracował w duszpasterstwie parafialnym na terenie diecezji. W 1998 r. obronił doktorat w Instytucie Historii PAN. Od 2001 r. był rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Gródku. 21 października 2006 r. został mianowany przez papieża Benedykta XVI biskupem pomocniczym diecezji kamienieckiej. Jako hasło biskupie przybrał słowa św. Jana Chrzciciela: „Ecce Agnus Dei” (Oto Baranek Boży). Sakrę otrzymał 8 grudnia 2006 z rąk kardynała Mariana Jaworskiego.
/pl.wikipedia.org/
W latach 1977–1982 był uczestnikiem Duszpasterstwa Akademickiego Wieczernik przy parafii Chrystusa Króla w Rzeszowie. W październiku 1980 r. współorganizował NZS w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie (m. in. organizator rzeszowskiego Białego Marszu Przeciwko Przemocy po zamachu na papieża Jana Pawła II w maju 1981 r.). W latach 1981–1982 pracował jako nauczyciel w SP w rodzinnym Kozłówku k. Strzyżowa, gdzie był założycielem i przewodniczącym KZ NSZZ „Solidarność”. Po 13 grudnia 1981 r. napisał dwa indywidualne listy protestacyjne. Dwukrotnie przeprowadzono w jego mieszkaniu przeszukanie, celem znalezienia egzemplarzy ww. listów, w 1982 r. został zatrzymany na 48 godzin w związku z rozwieszeniem w okolicy zamieszkania plakatów solidarnościowych, których był współwykonawcą. W latach 1987–1989 wikariusz u kapelana „Solidarności” ks. Edwarda Frankowskiego w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli. Szczególną rolę odegrał podczas strajku w Hucie Stalowa Wola w sierpniu 1988 r., odprawiając msze św. i wygłaszając homilie dla strajkujących robotników.
/ipn.gov.pl/