Ks. Jan Twardowski napisał, że „Poezja rodzi się z dojrzałości”. Ruch Światło-Życie wychowuje swoich członków do dojrzałego chrześcijaństwa. O tym, jak Oaza pomaga w codzienności oraz o pasji rozmawialiśmy z Karolem, oazowiczem-poetą.

Charyzmat: Oaza w czasie pandemii… Jak podchodzisz do obecnej sytuacji pod względem spotkań oazowych?

Karol Janiga: Czas jest bardzo wymagający. Powszechnie wiadomo, że brak fizycznej obecności zdecydowanie utrudnia dbanie o relacje we wspólnocie. Troszcząc się o starszych, którzy gromadzą się w budynku parafialnym, czyli tam gdzie spotykała się też nasza Oaza, zawieszono do odwołania spotkania młodzieżowe. Kolejnym wyzwaniem dla naszej wspólnoty jest fakt, że część animatorów, w tym ja, znajduje się na ostatniej prostej do egzaminów maturalnych, co oznacza dodatkowy nakład nauki, a w połączeniu z codziennymi obowiązkami pochłania to dużo czasu.
Jeszcze przed pandemią nasza diakonia uświadomiła sobie, że zaniedbaliśmy poniekąd własną formację intelektualną w parafii. Wirus jednak przeszkodził nam w podjęciu konkretnych kroków, mających na celu zmianę tej sytuacji. Przestrzegając ograniczeń kontaktowych, postanowiliśmy wykorzystać bieżący czas i rozwiązać wspomnianą sprawę. Wraz z częścią kadry zaczęliśmy uczestniczyć w Kręgach Liturgicznych przez Internet oraz aktywnie wspierać rozmaite przedsięwzięcia parafialne, w których potem okoliczni mieszkańcy, wraz z naszymi oazowiczami, mogli brać udział lub cieszyć się ich efektami.

Trudniej jest się obecnie zmotywować do uczestnictwa w spotkaniach, w porównaniu do „normalnych czasów”?

Wbrew temu, co by mogło się wydawać, o motywację do uczestnictwa jest łatwiej, gdyż wystarczy tylko zasiąść przed komputerem lub telefonem i się połączyć. Zawsze jest to jakaś forma kontaktu z człowiekiem. Wcześniej brak motywacji wiązał się z koniecznością wyjścia z domu, podczas gdy bardzo chciałoby się w nim zostać. Wiadomo, „normy” świat wirtualny nie zastąpi, ale zawsze to coś. Już po kilku zdalnych spotkaniach zaczyna się doceniać i tęsknić do tego, co było wcześniej.

Jakbyś miał wybrać jedną rzecz, jaką daje Ci trwanie w Ruchu Światło-Życie, to co byś wybrał?

Ruch pokazuje mi obraz Kościoła, którego nie da się zobaczyć w mediach. Dzięki Oazie zobaczyłem mnogość kapłanów, osób konsekrowanych i świeckich, którzy całym sercem angażują się we wspólnotę, a którzy bardzo często pozostają niewidoczni, w cieniu. Dostrzegłem ogrom troski i poświęcenia siebie, swojego czasu i pieniędzy, nie tyle dla oaz wakacyjnych i posługi w diakonii, ile dla samych uczestników. I oczywiście najważniejsze – spotkałem ludzi, którzy pokazali mi, że Chrystus żyje, a wszystko, co robią jest z miłości do Boga i bliźnich. Postawa ich wszystkich, obraz żywego Kościoła, motywuje i ponagla, aby samemu zacząć działać. Po doświadczeniu wspólnoty nie da się stać bezczynnie.

Twoim zdaniem, jak ważne jest w życiu młodego człowieka posiadanie różnego rodzaju pasji, hobby?

Nie muszą to być „różnego rodzaju pasje”. Wystarczy jedna. Myślę, że potrzeba człowiekowi, szczególnie młodemu, czegoś, czemu poświęci swój czas wolny, a co nie będzie leżeniem przed laptopem, bądź telewizorem. Ważne, by robił to wyłącznie dla siebie, a nie dla przyszłej korzyści. Mam wrażenie, że gdy już jakiś przeciętny, młody Kowalski postanowi znaleźć sobie hobby, to szuka pod kątem czegoś możliwego do wykorzystania choćby w szkole lub w pracy. Sam kiedyś kierowałem się tymi kryteriami. Pasja powinna być, przede wszystkim dla mnie, dla mojej satysfakcji, rozwoju i odpoczynku. Dopiero potem zastanawiam się, czy da się ją jakoś jeszcze wykorzystać.

U Ciebie jest to…

Myślę, że w pierwszej kolejności poezja. Mam tu na myśli raczej pisanie wierszy, aniżeli czytanie ich. Aczkolwiek, raz na jakiś czas przyjemnie jest sięgnąć po innych poetów. Z innej beczki, bardzo lubię też odstresowywać się, korzystając z gier komputerowych.

Porozmawiajmy może o wierszach. Dlaczego akurat one?

Przyznam, że sam jestem zaskoczony, że właśnie na wiersze padło. Raczej nie byłem i nie jestem wielkim fanem literatury. Możliwe nawet, że gdyby nie rozpoczęcie tej drogi z mocnym przytupem, nie zostałbym przy tym na dłużej. Już tłumaczę. Swój pierwszy wiersz napisałem w październiku 2017 roku. Byłem wtedy w gimnazjum. Poszukiwałem sposobu na podniesienie oceny z historii o stopień. Nadarzyła się okazja – konkurs historyczny o zasięgu ogólnopolskim, a jak się później okazało międzynarodowym. Tematem przewodnim była wojna polsko-bolszewicka 1919-1920. Spośród kategorii: film, projekt znaczków pocztowych, komiks, praca plastyczna i poezja, tylko ta ostatnia wydawała mi się warta świeczki. Ostatecznie wysłałem trzy wiersze tematyczne na ów konkurs. Kilka miesięcy później do szkoły przyszła wiadomość – przyznano mi I miejsce. Sprawiło mi to ogromną radość i było niesamowitą motywacją do pchnięcia tej poetyckiej machiny. Wspierany i wspomagany przez nauczycielkę wcześniej wspomnianego przedmiotu, swoją drogą jest to przecudowna osoba, stopniowo zaczynałem pisać i wysyłać wiersze na konkursy literackie. Od tego czasu stale rozwijam swoje umiejętności. W pewnym momencie zorientowałem się, że talent przerodził się dodatkowo w pasję. Taka ot historia wierszy w moim życiu.

Nie uważasz, że w obecnych czasach twórczość poetycka, zwłaszcza w wykonaniu chłopaka, to pewnego rodzaju „obciach”?

Osobiście nigdy nie odczułem wstydu z tego powodu. Odkąd pamiętam towarzyszy mi wsparcie rodziny, nauczycieli oraz przyjaciół. Polska historia literatury zdaje się też mieć w swoich szeregach sporą reprezentację mężczyzn, mających na swoim koncie taką twórczość, więc nie sądzę by to było problemem. Zauważyłem jednak, że poeci i sympatycy rymów na ogół w Polsce kojarzeni są z nadwrażliwością i użalaniem się nad sobą. Myślę, że to pozostałości po romantyzmie i bohaterach romantycznych, takich jak Kordian Słowackiego i Werter Goethego. Do niedawna szczególna emocjonalność pojmowana była jako jedna z charakterystycznych cech wielu młodych kobiet, co również mogło nieco zacierać w głowie obraz poety-chłopaka. To wydaje się już zmieniać.

Wena przychodzi automatycznie, czy jest to u Ciebie wieloetapowy proces?

Moje ulubione wiersze powstały pod wpływem nagłego przypływu weny. Najczęściej wygląda to tak, że w głowie zakołaczą mi rymy, słowa lub frazy, które fenomenalnie odnalazłyby się w lirycznym gronie. Zdarza się, że towarzyszy temu radosne wykrzyknienie – „eureka”. Bywają też przypadki wieloetapowego podchodzenia do jednego utworu. Zwykle dzieje się to wtedy, kiedy bardziej mi zależy na konkretnym przesłaniu, aniżeli na formie i nastroju wiersza.

Zdarza Ci się stworzyć wiersz np. podczas czekania na autobus? Co robisz w sytuacji, gdy niespodziewanie wpadnie Ci do głowy pomysł, a okoliczności nie pozwalają na spokojne ułożenie całości?

Dwa lata temu, niosąc krzyż na czele ministrantów, w trakcie Drogi Krzyżowej w parafialnym kościele, doznałem olśnienia. Zawitał w mojej głowie konkretny pomysł. Po zakończeniu nabożeństwa chciałem go prędko zapisać, ale ksiądz w zakrystii powiedział, że wychodzimy na Mszę Świętą i na niej mam się teraz skupić. Chyba się to nie udało, gdyż przez calutką godzinę powtarzałem sobie jak litanię ów motyw w głowie, a nawet już układałem pierwsze wersy, starałem się je zapamiętać, gdyż pomysły bywają bardzo ulotne. Był to akurat wiersz z przesłaniem religijnym, więc uznałem to za formę modlitwy (śmiech). Przyczynił się nawet do sukcesu w lokalnym konkursie poetyckim. Zdarzało mi się też wielokrotnie rozpoczynać lub kończyć wiersze czekając na autobus lub jadąc nim. Mam cały notatnik, pełen niedokończonych wierszy.

Na jakie tematy najłatwiej jest Ci tworzyć?

Częstym motywem powracającym w moich wierszach jest noc i jej atmosfera; o niej też mi najłatwiej pisać. Niekoniecznie potrafię wyjaśnić dlaczego. Mogę stwierdzić, że niesamowitą wenę wywołuje u mnie cisza, która zapada wraz ze zmrokiem. Może to brzmieć nieszablonowo, ale mówię tu o ponurym milczeniu, któremu towarzyszy niepokój, swego rodzaju omglona melancholia i niemoc; smutna melodia, którą szczególnie wyczuwam chociażby w wielu wierszach młodopolskiego poety Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Nawet próba opisania tego brzmi bardzo poetycko.

Kto i co najbardziej Cię inspiruje do pisania?

Słowa same w sobie. Wiąże się to z wcześniejszym pytaniem o wenę. Wystarczy, że zasłyszę, na przykład w piosence lub filmie, jakieś zdanie, które zaczyna pobudzać moją wyobraźnię i – gotowe.

Masz może swój wzór spośród znanych poetów?

Jest trzech poetów, którzy muszą dzielić ze sobą tytuł mojego wzoru, ale za to w różnych dziedzinach. Niedoścignionym mistrzem rymów jest dla mnie Krzysztof Kamil Baczyński. Bardzo cenię też dobór słów Jacka Kaczmarskiego w jego tekstach. Jestem zaś zahipnotyzowany nastrojem, który panuje w utworach wspomnianego już Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Moim ulubionym wierszem jest jego utwór – „Na Anioł Pański”.

Posiadasz ulubiony styl pisania? Jak u Ciebie wygląda sytuacja z rodzajami wierszy – korzystasz z różnych opcji, czy raczej trzymasz się ustalonego schematu?

Najprzyjemniej pisze mi się czterozwrotkowce z niedokładnymi rymami krzyżowymi. Brzmi fachowo, ale prostym tego przykładem są „Wróble” Baczyńskiego:
„Niebo się ziemi skłania / leżąc śniegiem na drzewach, / oczy mrużysz, zasłaniasz, / piórka w blasku nagrzewasz.” Jeśli chodzi o rodzaje wierszy, to lubię eksperymentować z formą. Dotychczas mogę pochwalić się posiadaniem na swoim koncie kilku fraszek i tercyn, a znajdą się też: raki, sonet i erotyk.

Chciałbyś kiedyś wydać tomik, zbiór wierszy, może już teraz je jakoś publikujesz?
Chciałbym wydać tomik dla własnej satysfakcji. Jeszcze niedawno była okazja wydać takowy, ale wygląda na to, że pandemia ją zaprzepaściła. Troszkę nad tym ubolewam. Gdyby plan się powiódł, to miałbym zabawną anegdotkę, gdyż z pewnością nawiązałbym na maturze do jednego ze swoich wierszy. Lubię się dzielić swoją twórczością. Jeśli chodzi o publikacje, to na bieżąco z nowymi wierszami przeważnie są moi dobrzy znajomi, rodzina oraz polonistka. Często też biorę udział w konkursach literackich, więc zdarza mi się pojawiać na różnych stronach internetowych. Jestem nawet ujęty w jednym z wydań antologii pokonkursowej.

Plany na przyszłość wiążesz z pisaniem? W tym roku matura, rozważasz studia w tym kierunku, czy zostawiasz to wyłącznie jako pasję?

Przewiduję, że z pisaniem pozostanę w takim rytmie, w jakim jestem teraz; będzie to w głównej mierze tworzenie dla przyjemności. Pisarstwo raczej nie jest czymś, czym chciałbym się zajmować w przyszłości. Wybór dalszej drogi po maturze jest dla mnie wielką niewiadomą, ale ufam Opatrzności Bożej.

JS

Dwa kwiaty

Pokażę Ci gwiazdę na niebie,
Jasną, piękną i wyrazistą,
A gdy nań spojrzysz, jak ja na Ciebie,
Ujrzysz naszą wspólną przyszłość.

Wyniesie nas w górę wiatr strugą cichą
Nad korony leśne, a ziemia krucha
Skryta pod księżycem, szepcze wichrom,
Co próbują nas podsłuchać:
Nie czas jeszcze.

I zaskoczy łąkę najzwyklejsza sowa,
Bo pod pierzyną nocy zacznie szlochać;
Spójrz tylko – powiem – zobacz:
Ona też nie umie wyznać, że kocha.