Społeczeństwo informacyjne, czyli „johoka shakai”, wymyślili Japończycy na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Ponieważ nie byli w stanie rywalizować z wysoko rozwiniętymi krajami w zakresie tradycyjnych przemysłów, postawili na nowoczesne technologie, oparte na mikroelektronice i przetwarzaniu informacji. Nie wnikając w szczegóły różnych definicji można powiedzieć, że społeczeństwo informacyjne to takie, w którym informacja staje się specyficznym dobrem niematerialnym, substytutem surowców, siły roboczej i innych zasobów. Bywa, że jest ważniejsza od dóbr materialnych. Rozwija się sektor szeroko pojętych usług oraz te związane z finansami, ubezpieczeniami, ochroną zdrowia, oświatą, nauką. Wzrasta rola specjalistów i naukowców, wiedza teoretyczna staje się źródłem innowacji, a tworzenie tzw. technologii intelektualnych podstawą podejmowania decyzji politycznych i społecznych. Brzmi znajomo? A my uczymy się w tym pływać.

            Zmiany w kulturze związane są nie tylko z pojawieniem się samych narzędzi, ale i ze sposobami ich używania. Na przykład – czy chce się tego, czy nie – nieuchronnie snuje się za nami cień: tzw. tożsamość cyfrowa. Ona pojawia się nawet wtedy, gdy ktoś uporczywie neguje jej wartość czy istnienie. No i nie bawi się w „social media”. Cyfrowa tożsamość powstaje z danych, którymi dzielimy się między sobą i danych, które inni o nas umieszczają. I wcale nie musi to być takie złe. Dynamiczna tożsamość online może na przykład ułatwiać komunikację i dialog między pokoleniami. Ale może także prowadzić do spłycenia relacji poprzez przeniesienie ich całkowicie na płaszczyznę wirtualną.

            Zmienia się także sposób bycia i działania w świecie. Media to narzędzia komunikowania i jednocześnie środowisko poszerzające fizycznie rozumianą rzeczywistość. Świat staje się coraz „mniejszy”, globalny, z tendencjami unifikacyjnymi. Szybkość przekazu informacji jest tak duża, że przekracza możliwości refleksji i oceny, a także nie pozwala na zrównoważone i poprawne wyrażanie siebie. Rozmaitość opinii, wyrażanych w sieci, może być prawdziwym bogactwem, ale także prowadzić do zamknięcia się w sferze jednostronnych informacji zgodnych z oczekiwaniami i poglądami.

Wiola Szepietowska